W Objęciach Jesieni
Liść, na przestworza życia rzucony
W swoim jesiennym nieutuleniu,
Gnał razem z wichrem na cztery strony,
Śniąc złotokrwiście o swym istnieniu...
Śnił młode soki życie niosące,
Jaźń pętające rozwiosennieniem,
Śnił zieleń trawy na świeżej łące,
Którą swym listnym ochładzał cieniem,
Bujne błękity letnich bezmiarów,
W które wpatrywał się z niedowiarą,
Wilgotną słodkość deszczowych czarów -
Tak niegdyś ufał tym świętym czarom!
Wspominał burze słońc piorunowych,
Gniewem potwornym grzmiące nad borem,
Mgły, co tuliły drzew starych głowy
Sennym, przejrzystobiałym kolorem...
A wicher niósł go w szare wszechświaty,
Gdzie już czekała kolejna wiosna...
Z rozmokłej ziemi liść przebogaty
Matka Śmiercicha w dłoni podniosła...
5 października 2004 r.