Ubożę



Świeca jasno płonąca o północy porze,
Kształty nocy czyniąca wielką tajemnicą,
A w jej blasku za oknem ciekawe ubożę -
Patrzy się i zachwyca rzeźbioną gromnicą.


Pierwszy raz zobaczyło ogień w środku nocy.
Tak się ciepło zrobiło w duszy jego małej.
Cóż za źródło magiczne, święte źródło mocy,
Co za błogosławieństwo od niebios wspaniałe!


W głębi izby przy ścianie z drewna stoi łoże.
Na nim człowiek zmęczony całodzienną pracą.
Spoglądnęło zza okna nań ciche ubożę:
"Niechaj świat mu się kłania, a plony bogacą,


Niech mu ziemia żyźniejszą trzykroć teraz będzie,
Niech Bogowie zsyłają wszelkie świata dary..."
Zgasła świeca smęt czyniąc w pogańskim obrzędzie.
Zmarł na łożu swym człowiek zmęczony i stary.


Widmo jego spogląda w oczy ubożęciu:
"Dobra duszo, dziękuję twym gorącym modłom.
Dzięki nim zarabiałem zawsze za dziesięciu.
Oby i moim dzieciom tak się dobrze wiodło."


Poszło z człekiem ubożę aż pod złote wrota
Szczęścia wiecznych zaświatów, gdzieś w welańskie raje.
Chadza człowiek po Nawii wielkich niezmierzotach,
A ubożę pod oknem domu znów wystaje.


16 maja 2002 r.