Hypnos



Ogrom księżyca milczał ponad lasem,
Gdy biały rumak po niebie cwałował.
Duch mój, uśpiony szałem zapomnienia,
Nagie Twe piersi pieścił i całował.


Chciałaś mnie oblec w czernie i szkarłaty,
Kiedy w galaktyk głąb się zapadałem.
Chciałaś przede mną odsłonić bezwstydność.
Ja nie wzgardziłem Twym spragnionym ciałem.


Potem już tylko cisza i obrazy,
Szeroka droga i nieznane czasy...
W Twoim spojrzeniu milczący niepokój
Odbijał księżyc i cichnące lasy.


Nikt do nikogo nie powiedział słowa.
Wpatrzeni w gwiazdy, skaleczeni ciszą,
Śniliśmy razem, nie poznawszy siebie...
I nikt nikogo wtedy nie usłyszał.


30 grudnia 2002 r.