Wiosna



Taki spokój panował tego dnia na polu...
Lekkie, białe obłoki na zachód pędziły.
Wiatr rozwiewał Ci włosy, deszcz rosił oblicze.
Wszystko było tak piękne i tak pełne siły!

Słońce w oczach Twych lśniło świeżością poranka.
Śmiałaś się do mnie ciszą, piękna Pani moja.
Świat zastygał w bezruchu. Moment był wiecznością.
Wędrowaliśmy duchem po gwiezdnych pokojach.

Czy pamiętasz? Tam szliśmy – w wiosenne oddale –
I wdychaliśmy wonność majowego kwiecia,
A nad nami bociany zakreślały kręgi.
Byłaś taka szczęśliwa i jakże kobieca!

Dojrzewaliśmy wtedy jako łany zboża
Do snów swoich wspaniałych i wzajem do siebie,
A w przestworzach ogrodów zakwitała wolność
I szerokim gościńcem lato szło po niebie.

Wokół mięta pachniała, szeptały strumienie.
W chłodnym cieniu siedliśmy sosnowego boru.
Gdzieś w dywanach jagodzin buszował rokita.
Świat rozbrzmiewał wszechwładnym zapachem kolorów.

I tak trwaliśmy wiecznie w świecie światłocienia,
Odkrywając przedwieczne tajemnice bytu.
Pięknie było... Pamiętasz? Więcej nic nie chciałaś.
Nie czekaliśmy wcale następnego świtu.

11 marca 2003 r.