Jutrzenka



Budzą się z czasu czarne zegary
Na krańcach światów niewymyślonych.
Ciemnej materii czarcie konary
Drążą bezświatłem gwiezdne eony...
I choć nic nie jest takie jak wczoraj,
Lubię tę ciszę w nieba otworach,
Gdzie komet roje płoną i giną
Jak błędne ognie, co z wichrem płyną,
W żyłach Wszechświata, targając duszę
Odmroczem Bogów, niemotą wzruszeń,
By potem zniknąć na wieki.

Lecz jedna iskra, ta w Twoim oku,
Wzrasta nad niebyt, wstaje dziś z mroku,
Drwi, potężnieje, traci się w sobie
I znów wybucha na wspomnień grobie...
I choć nic jutro takie nie będzie,
Właśnie ją pragnę wziąć z sobą wszędzie
Tam, gdzie mi przyjdzie dumnie umierać
Wśród sztormów serca. Tak więc zabieram
Twojego ducha jasne westchnienie,
Zapamiętane wraz z pierwszym mgnieniem
Świtu, gdy mrużysz powieki.

11 luty 2015 r.