Przebudzenie



Śniłem rozdroża losu, bezkresy tęsknoty,
Tragiczną, nieuchronną grozę niekochania,
Śniłem królestwa bólu, powrósła niemoty,
A skryte twarze Boga Wszechświat mi przesłaniał.

Śniłem samego siebie skłóconego z życiem
I krzyk, co w szare dale płynął bez imienia -
I czas, co nogi głaszcząc, przemykał gdzieś skrycie,
Gdy mroczne myśli Boga Żywioł mi zacieniał.

Mój sen nie dostał szansy, by się w jawę zmienić,
Bo zbudził mnie ktoś wczesną godziną świtania -
Błądziłem więc stopami pośród martwych cieni
Mchów jesiennego lasu, co Bóstwo zasłaniał.

Aż w końcu zrozumiałem. W nowy sen zbudzony,
Co jawą nader jasną zagrodził mi drogę,
Wzrok swój wbiłem - jak sztylet - w cztery świata strony,
W milczące ciało lasu. Przebóg! On był Bogiem!

23 listopada 2014 r.