Wspomnienie


To była jesień. Światło księżyca
Blado świeciło nad budynkami.
W miejskiej zadumie ulic pijanych
Postać ujrzałem w ciemność odzianą.

I poraziła mnie swoją czernią,
Stojąc w milczeniu ponad zniczami.
Demon intrygi popchnął mnie ku niej
I naglem przed jej obliczem stanął.

Krótka się zdała nasza rozmowa,
Z której, jak rybak z wielkiej topieli,
Każdy ton głosu jej wyławiałem,
Gdy urok chwili płonił me lica.

Boskie jej rysy spamiętać chciałem,
Lecz los okrutny wnet nas rozdzielił.
Zostało tylko mgliste wspomnienie
Jesiennej schadzki w świetle księżyca.

28 czerwca 2001 r.