Płynął wraz z trawami
Gdy już nikt nie pamiętałA wschody i zachody słońca
Były jego domem i ostoją
Płakał deszczem i śmiał się tęczą
Zadumany nad losemKraju lat dziecięcych
I wietrznej młodości
Czuł to co niewyczuwalne
Grzmiąc potęgą tysiąca gromówPijąc nektar świetlistego istnienia
I rozumiejąc śmierć
Potem odszedł nagle
Tak jak przyszedłBez zbędnych pytań
Lecz tęsknota i żal
Rozrywały mu pierś
Razem z nim odeszło wszystko to
Co wartościoweCały świat umarł
Uczucia porwał północny wiatr
I odeszły w zapomnienie
14 listopada 2000 r.