Żniwa

(Obrazki z dawnej wsi polskiej)


I.


Z kim mi po drodze,
Biednej niebodze?
Z kim w zamęt życia
Udać się mam?


W niebie, u góry,
Gradowe chmury
Moim nadziejom
Zadają kłam.


Koniec tej drogi
Złośliwe bogi
We mgle schowały
Przed wzrokiem mym.


Po dzikich polach
Ludzka niedola
Niesie się smugą
Jak siwy dym.


Kto przy mnie zaśnie,
Kiedy dzień zgaśnie?
Kto mnie pocieszy,
Otrze me łzy?


Nigdy nie dowiem
Się tego, bowiem
Nigdy już do mnie
Nie przyjdziesz Ty.


Ty - wymarzony,
Ty - wytęskniony,
Wyczekiwany
Wszystkie te dni...




II.


Ciężkie dożynki.
Chmurne boginki
Tańcują z wiatrem
Wśród nagich pól.


Z otchłani borów
W bezmiar przestworów
Wypłynął mroczny,
Nieludzki ból.


Gdzie się podziałaś,
Co nie istniałaś
Ni jednej chwili
W żywocie mym?


Hen, po niebiesiech
Smugą się niesie
Dziwna pomroka -
Szarawy dym.


Może mnie czekasz -
Mglista, daleka -
Może mnie szukasz
Wśród zwykłych dni?


Może - wesoła -
Wiecznie mnie wołasz?
Może wylewasz
W ciszy swe łzy?


Ty - wytęskniona,
Ty - wymarzona -
Wyczekiwana,
Nieznana - Ty.




III.


Wśród szczerozłotych
Marzeń biedoty
Z wolna dobiega
Żywota czas...


Sierp zboże kosi,
Pot czoło rosi,
Słońce się chowa
Za ciemny las.


Pszeniczne łany
W kurzu tumany
Przyoblekł jakiś
Pradawny bóg.


Wrócę ja do dom
Z siwą już brodą.
Wolno przestąpię
Drewniany próg.


Na liche łoże
Troski swe złożę.
Szybko zapadnę
W głęboki sen.


Północ utuli
Dłonią Matuli.
Wnet się posrebrzy
Włosów mych len.


Nie to podwórze,
Nie te kałuże,
Nie moja chata...
Żywot nie ten...






IV.




Gdzież ma uroda?
Jużem nie młoda.
Już mi posiwiał
Na skroni włos.


Zmarszczki na czole
Dało mi pole,
Przedwczesną starość -
Taki to los...


Pierw są zasiewy,
Potem są śpiewy
W żniwną harówkę.
I tak co rok...


Pierw narodziny,
Już zrękowiny,
A potem żniwa
I śmierci mrok.


Oj , Dolo, Dolo,
Moja Dodolo,
Oj Perperuno -
Smutny ten czas...


Niejeden człowiek,
Nim dwoje powiek
Dobrze otworzył,
Już cały zgasł...




3-4 grudnia 2002 r.