Rokita



Usłysz mnie! Niemym krzykiem rozpoławiam niebiosa
I w zamęcie trwóg czarnych trwam niebiosom na wspak!
Jakiś bóg w mojej duszy strumień światła wyciosał...
Inny bóg potem przeklął... I upadłem na wznak.


Płynę słodką żywicą na uroczysk tajń skrytą,
By w promieniach księżyca zaprzepaścić swą moc...
To mój sen, moja walka: księżyc, wicher i żyto.
I ta dzika nienawiść, w którą stroi się noc.


Szemrzą dumne bezbrzeża, a ja - ziemi kochanek -
W białą mgłę się przemieniam, w biały tuman i swąd.
Już nie proszę o wiele... Sam się zjawi poranek
I słonecznym obliczem wykorzeni mnie stąd.


Pójdę wtedy na nicość, na bezdechy, wylśnienia,
Pójdę gdzieś, gdzie zabraknie zwykłych "tutaj" lub "tam"...
Usłysz mnie! Poczuj siłę dźwięku mego istnienia!
Wbrew niebiosom, jak heros, samoistnie wciąż trwam!


13 lipca 2004 r.