Nyja



Przeciekasz mi przez palce, czterolicy Boże,
Jak łoskot wichru w niebie w słotną niepogodę,
Zanikasz w nieufności, rozpaczy i mroku.
Przeciekasz mi przez palce... Przemieniasz się w wodę...


Tak łatwo w Ciebie zwątpić, pobłądziwszy w drodze
Pomiędzy pasją ducha a chłodnym rozumem.
Tak trudno żar utrzymać w przemarzniętych dłoniach.
Tak łatwo w tłum się wtopić... i stać się tym tłumem.


Gdziekolwiek bym nie poszedł, zawsze sam zostaję,
Wyśmiany przez szaleństwo współczesnego świata,
Choć wiem, że idą ze mną dusze mi podobne.
Tak się wyśniewa pustka, nicość i zatrata!


Lecz nawet śmierć umiera i w życie się zmienia,
Gdy w dłoni swej zatrzymam jedną kroplę Ciebie.
Staje się ona ogniem, który niosę ludziom.
Nie ma miejsca dla Nyi w wiecznie wolnym niebie!


20 grudnia 2004 r.